Jestem tu nowy i chciałbym przeczytać o katastrofie Smoleńskiej jako wizje do napisania scenariusza przyszłego filmu, bo na pewno kiedyś taki nakręcą. Jak macie swoje przemyślenia piszcie. Ja przedstawiam swoją teorie;spiskowo- sensacyjną, bo nie ma to być dokument.
Wiadomo ze samolot "prezydencki " powinien być albo zawsze jest bardzo dokładnie sprawdzany we wszystkich dziedzinach a w szczególnie od różnych ładunków wybuchowych . Są ekipy z sprzętem , maja też pieski, sprawdzani są ludzie ich bagaże, dostęp do samolotu ograniczony, itd. itp.
Jeżeli część ludzi daje wiarę, że było słychać wybuchy zanim samolot rozwalił się to wniosek jest taki, że ładunki były w samolocie.Jak się tam znalazły i co miały zrobić to pierwsze ważne pytanie. Jeżeli samolot był bardzo dobrze sprawdzany ( nawet po remoncie u Ruskich ) to jedyne osoby, które mogłyby wnieść ładunek do samolotu bez żadnej kontroli jest para prezydencka . Takie osoby nie podlegają kontroli na żadnym lotnisku na całym świecie.
Po co miałby prezydent to robić ?
Jeżeli przypomnimy sobie działania prezydenta Kaczyńskiego w Gruzji tj odprawienie ochrony na koniec konwoju zamiast na początek i w ten sposób narazić siebie nawet na przypadkowy ostrzał. ; to łatwo widzi się podobne działanie.
Wersja łagodna:
Prezydent wniósł ładunek do samolotu i gdzieś go podłożył i miało być tak : samolot ląduje lub jest już blisko ziemi, ładunek wybucha i miał on tylko zrobić trochę zamieszania lub niedużą dziurę w kadłubie. Bohaterski pilot "pupil" Kaczyńskiego ląduje jednak bezpiecznie W Smoleńsku nikt nie zginął. Kaczyński może ma kilka sztucznych siniaków i bandaży staje się sensacją dnia i możę nawet bohaterem ,wygrywa wybory. Śledztwo prowadziliby ludzie prezydenta a nie komisja Milera.i znalazły by sie powody do oskarżenia biura Premiera i w późniejszym czasie zmusza Tuska do rezygnacji.Co poszło nie tak? Ładunek został umieszczony w złym miejscu. Możliwe, że pourywał bardzo ważne dla lotu i sterowania samolotem urządzenia, zaczął np. robić fikołki i rozpadł się doprowadzając do śmierci wszystkich
Wersja ostra:
Po katastrofie samolotu casy był w obiegu zakaz zabierania do jednego samolotu najważniejszych osób w państwie i zakaz ten Kaczyński ewidentnie olał.
Wiedząc, że przegra wybory odszedłby w niebyt polityczny bez zasług no chyba , ze jako smakosz "małpeczek i Viagry świadomie wybrał śmierć.
Ubezpieczył tylko siebie i małżonkę i córka uzyskała 3 banki odszkodowania . Pozbył się część wrogich mu osób z różnych partii , które szkodziłby Jarkowi i pozbył się wojskowych , którzy tez mu bruździli. Trzeba byłoby powoływać nowych ale wybierałby ich Jarek. Zginęło też kilku jego ludzi . Walka o władze wymaga ofiar -każdy wódz to powie i zostało to brane pod uwagę .Po śmierci tych osób, odznaczenia itp otoczenie przez rok opieka a później kopa tak jak innych traktuje Jarek , kiedy nie są mu potrzebni. Przykład ? Ludzie wyrzuceni z Pis nie "zgineli"- Tak powstała Solidarna Polska .Boję sie czy nie sprawdza sie przysłowie "Po trupach do celu
w Obu wersjach jest motyw, sposobność i zysk
Ot i to prawie wszystko
